piątek, 22 lipca 2011

Chińska ekspansja terytorialna. Bizantyjskie zapędy Państwa Środka Pawel Behrendt Radoslaw Pyffel »


28/06/2011, 5:00. Kategorie: azjauwolnione mysli


Długofalowy plan odbudowy potęgi Chin i ponowne uczynienie z nich Państwa Środka upodabnia je nieco do dawnego Bizancjum. Na pierwszy rzut oka wydaje się to karkołomną koncepcją, jeśli jednak spojrzymy na kilka elementów polityki zagranicznej obu mocarstw, porównanie to okaże się w pełni uzasadnione.
W ciągu tysiąca lat swojej historii Bizancjum prowadziło niemal nieustanne wojny. W większości były to wojny obronne, te agresywne miały zaś bardzo specyficzny charakter, były to bowiem swoiste rekonkwisty, mające na celu odzyskanie terytoriów wchodzących niegdyś w skład Cesarstwa Rzymskiego. Tak samo obecnie Chiny zgłaszają pretensje jedynie do ziem, które kiedyś były podporządkowane Synowi Niebios, czyli chińskiemu cesarzowi dynastii Qing. W ciągu ostatnich 2 tysięcy lat Chiny wielokrotnie zmieniały swoje granice, więc i ich roszczenia mogą robić wrażenie. Jednak jedynym większym obszarem, do którego Chiny stale zgłaszają pretensje i o który stoczyły nawet wojnę, jest rosyjski Daleki Wschód.
Strefa Azji Środkowej
Niewątpliwie rejony sporów ChRL z sąsiadami, które wywołują największe zainteresowanie mediów, znajdują się w strefie Pacyfiku. Pekin skwapliwie z tego korzysta i największe sukcesy odnosi, unikając medialnego zgiełku, z drugiej strony swego władztwa – w Azji Środkowej. Co więcej, nie są to wyłącznie sukcesy gospodarcze – jak w Turkmenistanie i Uzbekistanie – ale również aneksje terytorialne. Na przykład w Tadżykistanie.
Na początku bieżącego roku parlament w Duszanbe ratyfikował porozumienie, na mocy którego scedowano na rzecz ChRL około 1100 km² w Pamirze, co stanowi prawie 1% powierzchni tego środkowoazjatyckiego kraju. Ku oburzeniu ludności tadżycki rząd ogłosił to sukcesem podkreślając, że Chińczycy pierwotnie domagali się 28 tysięcy km². Niewyjaśnioną kwestią pozostaje, co Tadżykistan otrzymał w zamian. Zdaniem dyrektora tadżyckiego Prezydenckiego Centrum Studiów Strategicznych, Szuchroba Szaripowa, był to ostatni moment na podjęcie takiej decyzji, gdyż inaczej „Tadżykistan nie byłby w stanie wytrzymać presji ze strony potężnego sąsiada”. Co więcej, jego zdaniem, udało się zapewnić stabilne stosunki z ChRL.
Inną kwestią pozostaje pytanie, po co Chinom 1100 km² nagich skał gdzieś w Pamirze. Według Duszanbe, na scedowanych terenach nie ma żadnych złóż surowców. Jeżeli rzeczywiście nic tam nie ma, to czemu Chińczycy tak naciskali i mieli naciskać jeszcze bardziej? Decydenci z KPCh to ludzie pragmatyczni – to, że jakiś lokalny przywódca klanowy kilka czy kilkanaście wieków temu uznał zwierzchnictwo cesarza, nie stanowi chyba dla nich powodu, aby zgłaszać roszczenia do tego terytorium? To nie są też czasy Mao, żeby domagać się korekty granic pobieżnie wytyczonych w XIX wieku. Prawie na pewno chodzi tutaj o złoża surowców, których wartość ma być równa wartości dotychczasowych chińskich inwestycji w Tadżykistanie (wycenianych na 4 miliardy $). Inną sprawą jest opłacalność eksploatacji złóż położonych ponad 4000 m n.p.m., ale głód energetyczny Chin zmusza je do podjęcia takich wyzwań i być może niedługo Państwo Środka będzie musiało szukać energii nawet na Mount Evereście lub w kosmosie.
Ujgurski Region Autonomiczny
Podpisanie ugody wywołało bardzo negatywny odzew tadżyckiego społeczeństwa, pogłębiony dodatkowo wiadomością o wydzierżawieniu Chińczykom 2 tys. hektarów gruntów rolnych, gdzie ma pracować od 1,5 tys. do 2 tys. chińskich rolników. Co ciekawe, oficjalnym dzierżawcą będzie nie ChRL, lecz Ujgurski Region Autonomiczny (Xinjiang Weiwuer). Zaledwie 7% powierzchni Tadżykistanu nadaje się pod uprawy. W tej sytuacji wiadomość o wydzierżawieniu ziemi obcokrajowcom musi być bardzo niepopularna. Kolejnym problemem jest bezrobocie. Wprawdzie wynosiło ono, wg danych z 2008 roku, jedynie 2,3%, jest to jednak zasługą emigracji zarobkowej do Rosji. W wyniku tej emigracji powstaję błędne koło, wyjeżdżają bowiem zwłaszcza ludzie ze wsi i sporo ziemi leży odłogiem. Z tego właśnie powodu tadżyckie władze zdecydowały się wydzierżawić grunty Chińczykom. Jednak zdaniem zwykłych Tadżyków, efektem będzie jedynie zwiększenie się tempa migracji. Obawy miejscowej ludności wywołują też chińscy kupcy. Ich liczba nie przekracza na razie kilkuset, jednak pojawienie się dużej grupy chińskich rolników doprowadzi, zdaniem wielu Tadżyków, do wzmożonego napływu kupców z Państwa Środka, którzy mając wsparcie Pekinu, będą mogli stosować dumping i poważnie zaszkodzą tadżyckim handlarzom. Na marginesie trzeba zauważyć, że Rosjanie reagują podobnie niechętnie na napływ tadżyckich kupców.
Przyjaciel Nazarbajew
Głównym obiektem zainteresowania ChRL w Azji Środkowej jest jednak Kazachstan. Hu Jintao odwiedzał ten kraj w grudniu 2009, a następnie w czerwcu 2010 roku. Prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew był podejmowany w Pekinie w lutym br. Jak na spotkania pomiędzy głowami państw to nieprawdopodobna częstotliwość. Hu Jintao ogłosił, że wzajemne stosunki będą budowane pod znakiem „strategicznego partnerstwa, długoterminowej stabilności, dobrosąsiedzkiej przyjaźni oraz współpracy na zasadach wygrana-wygrana”. Obecnie współpraca chińsko-kazachska dotyczy przede wszystkim eksploatacji złóż ropy i gazu ziemnego, a następnie przesyłu tych surowców do Chin, jednakże w trakcie ostatniej wizyty Nazarbajewa w Pekinie pojawiły się bardzo interesujące pogłoski.
Wedle niepotwierdzonych informacji, Nazarbajew miał podpisać umowę o wydzierżawieniu Chinom 1 miliona hektarów ziemi na 99 lat. Wiadomość została podana przez byłego zięcia Nazarbajewa, Rachata Alijewa, który w wyniku konfliktu z teściem przebywa na „dobrowolnym wygnaniu” w Europie. Z tej racji wszelkie informacje podawane przez Alijewa są traktowane bardzo ostrożnie. Co więcej, w tym przypadku Alijew nie był w stanie przedstawić żadnych dowodów na potwierdzenie swoich sensacyjnych doniesień. Kazachskie władze zdecydowały się je zdementować dopiero pod naciskiem opozycji. Podobnie jak w Tadżykistanie, wydzierżawione ziemie miałyby być użytkowane przez chińskich rolników.
Propozycje dzierżawy padły ze strony Chińczyków już pod koniec 2009 roku. Pozytywna reakcja ze strony Nazarbajewa doprowadziła do protestów i demonstracji trwających kilka tygodni. Całą sprawę skrzętnie zamieciono następnie pod dywan w oczekiwaniu na lepsze czasy. Niewykluczone więc, że w lutym w Pekinie Hu i Nazarbajew faktycznie rozważali, czy lepsze czasy już nastały lub jak załatwić całą sprawę po cichu.
Tworzenie diaspory
Skąd wzięło się tak duże zainteresowanie Pekinu gruntami rolnymi? Wbrew pozorom areał ziem uprawnych w Chinach jest ograniczony, a liczba ludności stale rośnie. W tej sytuacji dzierżawa leżących za miedzą środkowoazjatyckich stepów, które są bardzo słabo zaludnione, rozwiązuje jednocześnie kilka problemów. Po pierwsze – pozwala wyekspediować za granicę pewną liczbę chińskich rolników, redukując przeludnienie na wsi oraz gwarantując pewne dostawy żywności. Za rolnikami podążą handlarze, a tym samym powstanie silna diaspora, która zwiększy wpływy Państwa Środka w regionie. Rozszerzenie własnych wpływów przy jednoczesnej szansie na zapewnienie stabilności wewnątrz kraju jest dla KPCh grą wartą świeczki i jest bardziej niż pewne, że władze wykorzystają każdą szanse na utrzymanie spokoju w Chinach. Nawet jeżeli pociągnie to za sobą oskarżenia (np. Intelligence Online) o „zorganizowaną aneksję obszarów strategicznych”.

sobota, 9 kwietnia 2011


Impreza po królewsku

7 kwi, 12:11Lindsay McIntosh The Times
Król Jerzy IV, fot Getty Images
Król Jerzy IV, fot Getty Images
W XVIII-wiecznej Szkocji było to chyba miejsce najbardziej zbliżone do współczesnego klubu ze striptizem i w swoim czasie przyciągało śmietankę arystokracji, a nawet członków rodziny panującej.
Beggar’s Benison, ukryte w dyskretnej rezydencji na obrzeżach niewielkiego miasta Anstruther w Fife było punktem regularnych spotkań książąt, arystokratów i wodzów szkockich klanów.
Lokal zainteresował też króla Jerzego IV i to jego karta członkowska wystawiona została w zeszłym tygodniu na sprzedaż. Przyszły monarcha był wciąż jedynie Jerzym księciem Walii, kiedy na 10 dni przed 21. urodzinami sprezentowano mu rzeczoną kartę wstępu. Ów 228-letnidokument, sprzedany na aukcji za 2400 funtów stwierdza, że "Jego Królewska Wysokość Jerzy Książę Walii" zostaje przyjęty w poczet "Rycerzy starożytnego i potężnego Zakonu pod wezwaniem Żebraczego Błogosławieństwa i Krainy Wesołości". Karta dawała przyszłemu władcy pełne prawa i przywileje na "terytoriach Krainy Wesołości" należącej do klubu. Zdobi ją klubowy herb przedstawiający jednego z członków stowarzyszenia, skórzaną torbę oraz kotwicę.
Ten założony w 1732 roku klub dla dżentelmenów opisywano jako skrzyżowanie masonerii z klubem erotycznym, zaś jego członkostwo zarezerwowane było dla XVIII-wiecznych szlachetnie urodzonych. Zbierali się w Beggar’s Benison, by czytać literaturę erotyczną, wymieniać się pieprznymi dowcipami oraz – od czasu do czasu – przyglądać się miejscowym kobietom, przyprowadzanym tam "na oględziny".
Historycy twierdzą, że nic nie sugeruje, by kobietom płacono za seks. Stosowano się raczej do polityki obowiązującej w dzisiejszych klubach ze striptizem: "patrz, ale nie dotykaj". Klub wziął swoją nazwę od błogosławieństwa (ang. benison), jakim obdarzyła króla Jakuba V miejscowa żebraczka. Przeprowadziła go przez tamtejszy potok, za co zapłacono jej złotą monetą. Przyjmując zapłatę, miała powiedzieć władcy: "Niech twoja sakwa nigdy nie będzie pusta, a twój róg zawsze niech rozkwita". Stąd mottem klubu stało się "Niech twoje żądło ani twoja sakwa nigdy cię nie zawiodą".
Przybytek poświęcony był "radosnej celebracji męskiej seksualności". W Anstruther odbywał się doroczny obiad dla mieszkańców Krainy Wesołości. Wszyscy uczestnicy nosili odznakę Zakonu, która w tamtych czasach kosztowała niebagatelną sumę pięciu gwinei. W kręgu powszechnego zainteresowania panów znajdowała się masturbacja i przed przyjęciem w szeregi członków każdy z nich musiał się ten sposób wykazać.
Zdaniem Davida Stevensona, który napisał książkę o klubie, jego działalność była odpowiedzią na represyjną moralność tamtych czasów. Chociaż większości arystokratów proponowano członkostwo, ci spoza kręgu Beggar’s Benison ostro go potępiali. David Hume określił członków stowarzyszenia mianem "Belzebubów". Jednakże, chociaż niektóre rytuały mogły mieć ekstremalny charakter, to i tak bladły wporównaniu z orgiami urządzanymi w Hell Fire Club na południe od szkockiej granicy.
Racznik domu akcyjnego Bonhams, gdzie pod młotek poszła karta członkowska króla, powiedział: – To z pewnością zabawny dokument, rzucający nieco światła na życie młodego Jerzego IV.
Po klubie nie zachowało się wiele pamiątek. Wiele przedmiotów ukradziono albo spalili je urzędnicy. Pozostałe Muzeum Narodowe Szkocji uznało za zbyt "oburzające", kiedy w latach 40. XX wieku instytucji tej zaoferowano ich kolekcję. Publiczności udostępniono je dopiero w 1999 roku, w muzeum Uniwersytetu St Andrews.
Dyplom sprzedano jako część kolekcji listów i manuskryptów zebranych przez Roya Davidsa, prywatnego kolekcjonera z Oksfordu. Pod młotek poszedł też niepublikowany wcześniej list odkrywcy Davida Livingstone’a do brytyjskiego premiera Lorda Palmerstona, który zlicytowano za 28 800 funtów. Dwunastostronicowa epistoła powstała w 1861 roku. Podróżnik relacjonuje w niej, jak podczas wyprawy do dorzecza Zambezi jego ekspedycję przywitały zatrute strzały zuluskich wojowników oraz z jakim wstrętem odnosiły się do Brytyjczyków kobiety z plemienia.

środa, 6 kwietnia 2011

Człowiek, który włamał się do Auschwitz


Denis Avey, fot. Reuters
Denis Avey, fot. Reuters
To był to jeden z najbardziej niezwykłych wyczynów brytyjskich żołnierzy podczas II wojny światowej. W czasie, gdy tysiące ludzi oddałyby wszystko, by uciec z Auschwitz, Denis Avey postanowił dostać się do środka. Udało mu się to w połowie 1944 roku.
Denis Avey słyszy dochodzące z oddali dźwięki muzyki Wagnera, granej przez orkiestrę. 25-letni Brytyjczyk od ponad dwóch lat jest jeńcem wojennym. Odkąd dostał się do niewoli w północnej Afryce, więziono go już w kilku obozach; teraz, w 1943 roku, trafił do baraków w cieniu olbrzymiego przemysłowego kompleksu w południowej Polsce. Najbliższym miastem jest Oświęcim, przez Niemców nazywany Auschwitz.
– Pomyślałem: co tu robi orkiestra? – wspomina Avey. Brytyjski żołnierz szybko poznał prawdę. W leżącym nieco dalej, niewidocznym dla niego obozie więzionych było mnóstwo Żydów z całej Europy, przywożonych tu do niewolniczej pracy przy budowie olbrzymiej fabryki niemieckiego przemysłowego giganta IG Farben. Syntetyczna guma i metanol, które miały być tam wytwarzane, były materiałami o strategicznym znaczeniu dla nazistów. Obóz pracy, zwany Monowitz lub Auschwitz III, był częścią wielkiej machiny śmierci, do której należały także Auschwitz I, koszary polskiej armii zamienione w obóz koncentracyjny, oraz Auschwitz II, czyli Birkenau, miejsce masowej zagłady z komorami gazowymi i krematoriami.
Kiedy robotnicy z Monowitz, wyniszczeni na skutek miesięcy katorżniczej pracy, głodowych racji żywnościowych oraz okrutnego traktowania, nie byli już przydatni, przyjeżdżały po nich ciężarówki. Mężczyźni ci, a właściwie ludzkie wraki, zawożeni byli do komór gazowych, w których wcześniej zgładzono już ich matki, ojców, żony oraz dzieci.
– Zobaczyłem pełno dziwacznych, powoli kroczących postaci – opowiada Avey. – Tysiące ludzi chodziło w porwanych koszulach i spodniach w pasy. Ich twarze były szare. Byli tak niewyraźni, jakby mieli zaraz się rozpłynąć w powietrzu. W naszym obozie nazywaliśmy ich Pasiakami. A orkiestra była naprawdę dobra. Grała dla SS.
92-letni dziś Denis Avey mieszka w Bradwell w Peak District. Jego schowany w wąskiej uliczce dom leży nad doliną o kształcie niecki, której wschodnią część spowija mgła. W tym spokojnym otoczeniu Avey przywołuje tłumione przez wiele lat koszmarne wspomnienia, opowiadając o swej obozowej akcji. Był to jeden z najbardziej niezwykłych wyczynów brytyjskich żołnierzy podczas II wojny światowej. W czasie, gdy tysiące ludzi oddałyby wszystko, by uciec z Auschwitz, Denis Avey postanowił dostać się do środka. Udało mu się to w połowie 1944 roku.
Brytyjczyk dwukrotnie przeniknął do obozu Monowitz, by przekonać się, jaką gehennę przechodzą jego więźniowie. Była to, jak dziś przyznaje, szaleńcza eskapada, która mogła skończyć się błyskawiczną egzekucją jego oraz pewnego holenderskiego Żyda, znanego z imienia Hans. Avey zamienił się z nim ubraniami, by wejść do środka obozu.
– To, co wówczas robiłem, wydawało mi się oczywiste – przyznaje. – Zawsze uważałem, że wszystko trzeba zobaczyć na własne oczy. Moi koledzy nie chcieli, żebym tam szedł, ale zgodzili się, bo zdali sobie sprawę, że i tak to zrobię. Codziennie widziałem, jak mordowani są ludzie i wiedziałem, że ktoś będzie musiał za to odpowiedzieć. Chciałem dostać się do środka i zidentyfikować tych odpowiedzialnych.
Młody szeregowiec spędził dwie noce w Monowitz, porozumiewając się szeptem z dwoma innymi więźniami, którzy pomogli przeprowadzić go przez bramę obozu po tym, jak wymienił się ubraniami z Hansem w baraku na budowie w Monowitz. Trzej mężczyźni, z których dwójka nie miała praktycznie żadnych szans na przeżycie, leżeli w nocy na jednej, szerokiej pryczy, wymieniając się swymi opowieściami pośród jęków i krzyków umierających więźniów.
Avey przedstawił swą historię dopiero teraz, w książce "Człowiek, który włamał się do Auschwitz", napisanej wspólnie z dziennikarzem BBC Robem Broomby. W relacji Aveya znalazł się jeszcze jeden poruszający wątek: otóż pomógł on przeżyć niemieckiemu Żydowi o imieniu Ernst, dając mu papierosy i czekoladę, najcenniejszą obozową walutę. Wysyłał też zaszyfrowane listy do swej matki w Essex, dzięki czemu udało mu się powiadomić siostrę Ernsta (która uciekła do Wielkiej Brytanii przed wojną), że jej brat wciąż żyje.
Samobójczą ekspedycję Aveya do ludzkiego piekła można zrozumieć lepiej, gdy pozna się go osobiście. Mimo swych 92 lat imponuje stanowczością. Po wojnie zaczął się uczyć sztuk walki, co było jedną z wielu prób uporania się z obozowymi demonami. Wciąż zachowuje krzepę i siłę, mimo że niedawno był operowany na raka. Szklane oko jest pamiątką po ciosie pistoletem od Niemca, którego nazwał "podczłowiekiem".
Urodzony w 1919 roku Avey przed wstąpieniem do wojska w październiku 1939 roku studiował inżynierię. Ojciec nauczył go posługiwania się bronią; dzięki swym zdolnościom strzeleckim Denis trafił do II Batalionu Rifle Brigade. Pewnego słonecznego ranka w sierpniu 1940 roku wyruszył z Liverpoolu na pokładzie transportowca płynącego do Egiptu.
W ciągu następnego roku Avey uczestniczył w licznych walkach na pustyni, dopóki nie został pojmany w listopadzie przez Afrika Korps w Sidi Rezegh. Miał wielkie szczęście, że przeżył tamtą bitwę. Był o włos od śmierci, gdy wewnątrz jego transportera opancerzonego eksplodował granat, zabijając jego kolegę. Wkrótce znalazł się wśród około dwóch tysięcy jeńców ze Wspólnoty Brytyjskiej wiezionych do Włoch na pokładzie statku handlowego Sebastiano Venier, storpedowanego przez brytyjską łódź podwodną u wybrzeży Grecji. Avey jak zwykle wziął sprawy w swoje ręce – wydostał się z ładowni i wyskoczył za burtę.
Dryfując na kawałku wraku, dopłynął do brzegu w Grecji, gdzie kilka dni później znów go schwytano. Kolejny rok spędził we włoskim obozie jenieckim, z którego również próbował uciec. Uznany za "podejrzanego" więźnia został wysłany do Niemiec, gdzie "zwiedził" kilka obozów i był świadkiem błyskawicznej egzekucji pięciu rosyjskich więźniów w kopalni. – Byłem rudzielcem i miałem temperament rudzielca – wspomina. – Zawsze uwielbiałem ten cytat: "Nie czynią więzienia mury kamienne, ni kraty z żelaza kute". Byłem z natury buntownikiem; jako młody chłopak zawsze chciałem się sprawdzić. Dlatego właśnie po kilku miesiącach w obozie E-715 dla brytyjskich jeńców w Monowitz podjął się najtrudniejszego wyzwania.
Brytyjscy żołnierze pracowali tuż obok Żydów, ale wszelkie kontakty były surowo wzbronione. Avey poznał Hansa, gdy analizował matematyczny wzór, który napisał kredą na rurze. Holender podpowiedział mu rozwiązanie i odtąd zaczęli ze sobą od czasu do czasu rozmawiać. Powoli nawiązała się między nimi nić porozumienia. Oprócz dwóch innych więźniów Avey przekupił papierosami kapo, którego pomoc była mu niezbędna.
– Zauważyłem, że ten kapo mało entuzjastycznie bił współwięźniów, więc pomyślałem, że może uda mi się go zwerbować – opowiada Avey. – Próba ucieczki z obozu we Włoszech wiele mnie nauczyła, więc wszystko dokładnie zaplanowałem. Byłem inżynierem, a w tym fachu niezbędna jest staranna analiza. Obserwowałem więc chód więźniów, ich wygląd, patrzyłem, kiedy zdejmują czapki. Symulowałem kaszel, dzięki czemu nie musiałem mówić.
Hans dał się skusić obietnicą papierosów, noclegu w kwaterze brytyjskich jeńców i brytyjskich racji żywnościowych. Mimo to ryzyko było ogromne. – Wielu facetów po prostu akceptowało to, co działo się wokół nich – taki był ich mechanizm obronny. Ja nigdy się z tym nie pogodziłem. Cały czas rozsadzała mnie wściekłość.
Avey opuścił Auschwitz wraz z kolumną więźniów tuż przed nadejściem Armii Czerwonej w 1945 roku. Ostatecznie uwolniony został przez Amerykanów. Gruźlica, jakiej nabawił się w obozie, zmusiła go do dłuższego pozostania w szpitalu. Kiedy wreszcie z niego wyszedł, świat zdążył się zmienić nie do poznania. Avey wciąż jednak cierpiał na przypadłość, którą dziś nazwalibyśmy zespołem stresu pourazowego.
Dopiero w zeszłym roku, kiedy jego historia wyszła na jaw, został uhonorowany przez Izrael i Brytanię, głównie za pomoc okazaną Ernstowi Lobethalowi, który ocalał z Auschwitz i wyemigrował do USA. Ernie Lobet (takie bowiem przyjął nazwisko) na niedługo przed śmiercią wystąpił w filmie, w którym opowiedział o życiu w obozie. Wspominał, że pomógł mu przetrwać angielski żołnierz, którego nazywał "Rudzielcem". Dzięki dostarczanym przez niego papierosom Lobet mógł naprawić swoje buty, co uratowało go podczas marszu śmierci z Auschwitz pod koniec wojny. Avey przedstawił się Ernstowi po prostu jako "Rudy".
Dopiero podczas przygotowań do pisania książki Denis dowiedział się, że Ernst przeżył. Avey spotkał wprawdzie jego siostrę Susanne, ale ostatni raz widział ją tuż po wojnie, kiedy los jej brata nie był jeszcze znany.
Choć Aveyowi udało się wrócić do normalnego życia, wojenne wspomnienia wciąż powracają. – Pewnego razu do mych drzwi zapukał nieznajomy – wspomina Avey. – Powiedział, że pracuje dla organizacji Combat Stress. Spytał mnie, czy nie potrzebuję wsparcia. A ja na to: spóźniłeś się 60 lat, kolego.

poniedziałek, 28 lutego 2011

Oscary rozdane!

najlepszy film - Jak zostać królem
najlepszy aktor Colin Firth
najlepsza aktorka Natalie Portman
 tak wygląda pierwsza trójka oskarowej gali, więcej... poniżej

http://film.onet.pl/specjalne/oscary-2011/fotogalerie/and-the-oscar-goes-to,4195741,0,fotoreportaz-maly.html

środa, 16 lutego 2011

Ekonomika działania mediów



Oprócz teorii społecznych również media można rozpatrywać przez pryzmat teorii ekonomicznych. Problem ten – relacja między ekonomią a mediami – pojawił się w gospodarce wolnorynkowej. Prawa takie stały się podstawą kontroli mediów. Medium przynosi zysk, by mogło funkcjonować na rynku. Zagadnienia problemowe:
·         Koncentracja własności, Tworzenie wielkich korporacji (globalna integracja mediów) – niepokojące zjawisko, stojące w sprzeczności z zasadami doktryny liberalnej. Koncentracja rynku jest podyktowana własnościami ekonomicznymi.
·         Wpływ ogłoszeniodawców na funkcjonowanie mediów. Nawet w wolnym Internecie mamy banery reklamowe. Ktoś za coś płaci; ktoś czegoś żąda. Dojdzie do tego, że wchodząc na serwis informacyjny, będziemy mieć przede wszystkim reklamy. Informacje będą marginalne...
·         Propagowanie konsumeryzmu i hedonizmu – ogromna ilość reklam namawia do tego, by odbiorca nabywał dobra, które niekoniecznie są mu potrzebne. Propaguje się przy tym życie przyjemne.

Na media mają wpływ (naciski):
·         Czynniki zewnętrzne:
o   przepisy prawne, normy prawne – sejm, senat; Trybunał Konstytucyjny, Policja
o   doktryny i programy polityczne, realizowane przez państwo)
o   naciski różnych organizacji społecznych (nie związanych z mediami) na media (np. Szlachetna Paczka, Caritas Polska)
o   naciski ekspertów, którzy służą mediom swoją wiedzą (np. badania opinii publicznej)
o   naciski samej publiczności, która (zgodnie z demokratyczną wizją mediów) sprawuje społeczny patronat nad mediami (media publiczne)
·         Czynniki wewnętrzne:
o   Naciski właścicieli oraz menadżerów (osób bezpośrednio odpowiedzialnych za realizację zadań, nałożonych na media
o   Naciski pracowników merytorycznych, odpowiedzialnych za zadania.
o   Naciski środowiska zawodowego (widoczne zwłaszcza u dziennikarzy, pracujących w prasie i w telewizji – np. Tomasz Lis, który przygotowuje sobie sam swoje wystąpienia. Dziennikarzem prasowym może być każdy. Nie są wymagane przed dziennikarzami wymagania. Większość czasopism jest finansowanych przez zewnętrzne organy).
o   Naciski personelu pomocniczego (tego, który dostarcza dodatkowych informacji, który sprawuje pieczę na obsługę techniczną itp.)
Media w Polsce działają na podstawie ustawy o radiofonii i telewizji. Zgodnie z tą ustawą do zadań publicznych mediów (też mediów komercyjnych) należą m.in. rozpowszechnianie programów, budowa przekaźników, praca nad nowymi technikami, prowadzenie produkcji, popieranie twórczości artystycznej, literackiej i naukowej oraz oświatowej. W przepisach tych wymieniono też zasady, jakimi powinny kierować się radio i telewizja. Zasady te pokrywają się z Kodeksem Etyki Mediów. Znajdziemy tam też informację o kształcie programów radiowych i telewizyjnych – np. dotyczące reklamy. Mają być wyraźnie odznaczone, nie powinny zajmować 15% czasu antenowego i nie dłużej niż 12 minut/h. Sponsorowane audycje powinny być oznaczane. Audycje nie mogą być sprzeczne z prawem, powinny respektować odczucia odbiorców, ochrona treści nieprzewidzianych dla dzieci 6:00-23:00. Ale to idee – bez konkretnych wyróżników. W ustawie czytamy, że na czele stoi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

Typologia informacji:
·         Informacje twarde (bieżące)
o   Informacje z ostatniej chwili (świeże). Mogą przerwać dany program, jeśli będzie wysoko w skali ważności
·         Informacje miękkie (tematy poboczne, weekendowe)
·         Informacje rozwijające się (o wydarzeniach ciągłych, otwartych, trwających przez jakiś czas)
·         Informacje stałe (np. prognoza pogody)
Inna typologia informacji (kryterium czasu):
·         Informacje zaplanowane (dotyczą wydarzeń, wpisanych w kalendarz. Wiadomo, że będą, więc można się przygotować do relacji. Np. mikołajki albo Boże Narodzenie)
·         Informacje niespodziewane (które trzeba bezzwłocznie przekazać. To informacje z ostatniej chwili – wtedy wychodzi kunszt dziennikarski lub jego brak)
·         Informacje nieplanowane (miękkie) (nie są jednoznacznie zlokalizowane w czasie, można je podawać w każdym momencie – wypełniacze medialne. Np. informacje o atrakcjach turystycznych danego miasta Poznania lub o toruńskich piernikach).

Kultura stopera (Schlehinger) – praca nad przekazem, komunikatem medialnym jest efektem kultury stopera – przerostu formy nad treścią. Czas to fetysz a obsesja na punkcie czasu staje się równoznaczna z profesjonalizmem. Media uważają, że profesjonalizm to informowanie o wydarzeniu, które dzieje się teraz. Nieważne przygotowanie, kompetencje, liczy się czas. Coraz mniej dziennikarze się przygotowują do relacji. Dziś niszowymi dziennikarzami są ci, którzy specjalizują w jakiejś dziedzinie (w telewizji – w prasie jeszcze to nie zachodzi). Dziennikarz ma relacjonować na czas. Nie musi wiedzieć, co relacjonuje.

Wydarzenia dzielimy wg Marlina Lestera:
·         Rutynowe – temu Lester poświęcił najwięcej uwagi – to np. relacje z wydarzeń krajowych i zagranicznych i informacje o tych wydarzeniach przekazują inicjatorzy tych wydarzeń, którzy są w codziennym kontakcie z dziennikarzami (poszukiwaczami informacji). Inicjatorzy wydarzeń (np. politycy) poszukują też poszukiwaczy (dziennikarzy). Czasem dziennikarze kreują wydarzenia (pies Obamy).
·         Wypadki
·         Skandale
·         Przypadki

Wydarzenie kluczowe – wydarzenie medialne, które eksponowane jest nie tylko ze względu na dramatyzm, ale też ze względu na wydźwięk społeczny i wymiar polityczny. Media wykorzystują wydarzenie kluczowe w czasie, gdy tego wydarzenia już nie ma. Media wykorzystują to wydarzenie przez dłuższy czasu lub inne wydarzenia oceniają poprzez wydarzenie kluczowe. To np. śmierć księżny Diany, atak na WTC, katastrofa smoleńska.

Szum medialny – wygenerowana przez media zamknięta w ich wewnętrznym obiegu fala informacji, wyzwolona przez jedno, określone zdarzenia i wyolbrzymione w samonapędzającym się procesie produkcji informacji medialnej.

Philip Elliott dokonał typologii dostępu. Wyszedł od jednej tezy: społeczny dostęp do mediów jest odwrotnie proporcjonalny do autonomii nadawcy czyli: im większa społeczna kontrola nad mediami, tym mniejsza samodzielność mediów. Kodeksy mówią, że media powinny być wolne. Z drugiej strony mamy społeczną kontrolę mediów – kontrola i ograniczanie. Im więcej chcemy mieć wpływ na działanie mediów. Społeczeństwo ogranicza media. Typologia dostępu do mediów Elliotta:
·         Dostęp bezpośredni (np. telewizja na żywo)
·         Dostęp pośrednio zmodyfikowany (np. programy edukacyjne)
·         Dostęp przefiltrowany (np. informacje – to dziennikarz nadaje wydarzeniu ostateczny kształt)
·         Dostęp przetworzony (np. dokument)
·         Dostęp doradczy (np. realistyczny film obyczajowy)
·         Brak kontroli społecznej (np. typowy oryginalny serial telewizyjny)
Można te formaty uzupełnić nowymi formatami ze szczególnym udziałem widza bądź słuchacza. Nowe formaty:
·     Talk-show (klasyczny jest na żywo i prowadzony z różnymi gwiazdami lub publicznością w studio). To dotęp bezpośredni lub przefiltrowany albo pośrednio zmodyfikowany
·     Magazyny informacyjne z komentarzami (programy stacji 24h)
·     Reality-show (np. Big Brother) – Dostęp bezpośredni, ale jednocześnie przefiltrowany (powtarzane potem istotniejsze fragmenty, które nie były na wizji)

Źródła informacji:
·         Dziennikarze korzystają z własnych znajomości i kontaktów (i zwykle się nimi nie dzielą).
·         Korzystają z oficjalnych źródeł informacji (rzecznicy rządu, prokuratury, konferencje medialne)
·         Inni dziennikarze i inne media (też agencje informacyjne – tworzące komunikaty wyjściowe od różnych korespondentów i przekazujące je innym mediom)
·         Eksperci

Koncepcje społeczeństwa Marshalla McLuhana


Marshall McLuhan (kanadyjczyk, twórca „globalnej wioski”, „makdonaldyzacji” itd.) rozwinął teorię Innisa. Jego koncepcja definiuje media jako wszystkie wynalazki człowieka. Odwołuje się do społeczeństwa informacyjnego (którego zręby tworzyły się w latach ’70 i ’80 XX w.). Media nazywa przedłużeniem zmysłów człowieka, które umożliwiają odmienny i wszechstronniejszy odbiór rzeczywistości. Media to ciąg dalszy ludzkich zmysłów. Pośrednictwo mediów nie pozostaje bez wpływu odczuwania zjawisk. Uważa, że telewizja jest przedłużeniem zmysłu wzroku. Powinna zatem udoskonalić nasz odbiór rzeczywistości. Jednakże stwierdza, że może telewizja spowodować odmienne spojrzenie na rzeczywistość. Media urastają do rangi głównego czynnika transformacj            społecznej.Media dzieli na:

media zimne (wymuszają na odbiorcy samodzielne uzupełnienie informacji, jakie owe media mu dostarczają. Np. mowa, pismo hieroglificzne, telefon, telewizja)

media gorące (absorbując więcej niż jeden zmysł, zwalniają człowieka z aktywnego uczestnictwa w odbiorze przekazu: przedstawiają mu kompletny obraz danej sytuacji czy zjawiska. Np. druk, film, fotografia, gramofon, książka, pismo alfabetyczne, radio).

Media wg McLuhana są efektem inwencji człowieka – efektem urzeczywistnienia pomysłów, zrodzonych w wyobraźni. Ostatecznie jednak ingerują w ludzkie życie, przekształcając więzi, grupy i jednostki; zmieniają organizacje i funkcjonowanie społeczeństwa. Wyjątkowe znaczenie przypisał McLuhanowi wynalazkowi druku. To odbieranie linearnego świata w sposób rozumny – oświecenie to powstanie poglądów racjonalnych.  Innym ważnym krokiem była elektryczność. To ona leży u podstaw zjawisk globalizacji. Elektryczność to medium, które udowadnia jedną z tez: media występują parami. Treść każdego medium stanowi inne medium. Elektryczność sama w sobie nie niesie informacji, ale jest „czystą” informacją. Przekształciła ona zupełnie cały świat. Energia elektryczna stanowi treść innych mediów – bez niej nie byłoby komputera, telewizji, radia, telefonu. Inne pary mediów to np. pismo, które weszło jako medium w skład druku. Druk stał się treścią telegrafu. Bez jednego, nie mogłoby istnieć kolejne. To doprowadziło McLuhana do wniosku, że środki komunikowania nie wykluczają wcześniejszego sposobu komunikowania, ale ciągle dokonują pomnażania środków komunikowania. Język ð pismo ð książka. Niektórzy myślą, że rozwój Internetu zabije książkę. A McLuhan powiedziałby: nie. Przekonanie o sile mediów prowadzi McLuhana do twierdzenia, że środek przekazu sam jest przekazem. Zaciera się rozgraniczenie między komunikatem a środkiem komunikowania. Sam środek komunikowania staje się komunikatem.Kontrowersje wywołuje:
·         Rozumienie pojęć i przykłady na media gorące i zimne
·         Nadawanie mediom szczególnych cech kreatywności (przekonanie, że media wywołują zmiany społeczne, że stają się samodzielnymi jednostkami)
·         Konstatacje dotyczące globalizacji – że dzięki mediom człowiek stał się integralnym elementem całego wszechświata (określenie globalnej wioski)
Społeczeństwo globalnetwórcą pojęcia i koncepcji był Herbert Marshall McLuham (kanadyjski socjolog). Społeczeństwo globalne oznacza istnienie na całym globie tych samych struktur ("globalna wioska"), wysoki stopień rozwoju cywilizacyjnego, zacieranie granic pomiędzy państwami, działalność wielkich korporacji o zasięgu ogólnoświatowym itp. Proces powstawania społeczeństwa globalnego nazwany jest globalizacją.

determinizm technologiczny


Determinizm technologiczny – twórca: Karol Innis, jeden z głównych teoretyków i założycieli szkoły Toronto.Według Karola Innisa komunikowanie obejmuje wszelkie zasoby materialne i intelektualne, mobilizowane przez cywilizację w wyniku transmisji kulturowej i gromadzenia danych o rzeczywistości. Proces ten rozciągnięty jest w czasie, a zasoby wykorzystywane są w jego toku w celu przekazywania zgromadzonej wiedzy przyszłym generacjom. Przykładowe media dla Karola Innisa to obiekty materialne, technika oraz technologia komunikowania. Medium to papier, biblioteka jak i pismo. Wyróżniamy 4 tezy Innisa:
·         Badacz traktuje media jako zasoby materialne i niematerialne, które człowiek wykorzystuje w trakcie komunikacji.
·         Media wpływają na kształt epoki, w której dominują
·         Dwie podstawowe formy komunikowania to mowa i pismo
·         Historia komunikowania, czyli historia mediów, pozostaje w ścisłym związku z historią ludzkości
Innis odwrócił potoczny sposób rozumienia historii. Twierdzi, że to, jak się rozwija społeczeństwo, zależy od mediów, które dominują w danej epoce. W epoce starożytnej przejście od tabliczki kamiennej do papirusu przełożył się na dominację kasty kapłanów. Zmiany społeczne uwarunkowane są dominacją medium. Gdy wynaleziono druk, który zepchnął książkę rękopiśmienną, wywołał on zmiany społeczne – kasta kapłanów przestała dominować.

Standardy działania mediów


Przepisy i zasady, ujęte w formie kodeksu – Kodeks postępowania mediów. Zawiera zasady etyki obowiązujące dla dziennikarzy, opracowany w 1993. Stanowił wzór dla kodeksów innych państw. Wyróżniał prawa i zasady:
Prawo do swobodnego wyrażania się
Dążenie do poznania obiektywnej rzeczywistości
Odpowiedzialność dziennikarzy za przekazywane informacje
Integralność zawodowa dziennikarzy – nieujawnianie źródeł informacji, niestosowanie plagiatu, przekupstwa
Prawo społeczeństwa do mediów-  w tym do sprostowań
Poszanowanie prywatności i dobrego imienia
Poszanowanie interesu społecznego i narodowego, instytucji demokratycznie wybranych i funkcjonujących
Poszanowanie uniwersalnych wartości (sprawiedliwość, pokój, demokracja, tożsamość kutrowa i narodowa)
Powstrzymywanie się od stosowania usprawiedliwiania wojen, nędzy, kolonializmu, wszelkich form przemocy
Poparcie dla nowego ładu w dziedzinie informacji i komunikacji (poparcie globalizacji)

Powyższe zasady tworzą obraz idealistyczny mediów. Ale współczesna telewizja tymi zasadami się raczej nie kieruje. Choćby dostępność do mediów, prawo do sprostowań... Dziś bez wyroku sądu nie umieścimy sprostowania. Gdzie się ukazuje sprostowanie? Na ostatnich stronach; gdzieś, gdzie nie widać, nie słychać, chyba że wyrok będzie to uściślał. Zasada powstrzymywania się przed usprawiedliwiania różnych form przemocy – np. gdy wybuchła wojna w Iraku, media USA podawały usprawiedliwienia – że bomby biologiczne, że chcieli atakować, itd. no jasne.

W Polsce mamy Kartę etyczną mediów polskich. Została podpisana 29 marca 1995 roku przez prezesów i przedstawicieli telewizji, radia, stowarzyszenia dziennikarzy, wydawców prasy, producentów filmowych. Nad przestrzeganiem karty czuwa Rada Etyczna Mediów. Rada ta została powołana w 1996 roku, jednak nie dysponuje żadnymi sankcjami, więc nie może nikogo karać, wyraża jednak opinie i zajmuje stanowisko w sprawach i apeluje. Po opinie Rady zwracają się niejednokrotnie sądy. Zasady:
Zasada prawdy – przekazywane informacje powinny być bez zniekształceń, konkretne, w odpowiednim kontekście, błędy trzeba prostować
Zasada obiektywizmu – konkretne informacje powinny być przedstawione z różnych punktów widzenia
Zasada oddzielania informacji od komentarzy. Coraz częściej dziennikarze nie respektują tej zasady – każda informacja powinna być podana tak, że potrafimy oddzielić fakt od komentarza; że komentarz jest wypracowany przez dziennikarza lub jakąś grupę. Chodzi o to, że nie musimy się z opinią zgadzać, sami możemy tworzyć opinie. A do tego potrzebujemy faktów.
Zasada uczciwości – działanie zgodne z sumieniem dziennikarza – dziennikarz nie powinien ulegać wpływom, powinien odmawiać działań niezgodnych z zasadami
Zasada szacunku i tolerancji – wobec dóbr i praw (prawa do prywatności)
Zasada pierwszeństwa dobra odbiorcy – dziennikarz na pierwszym miejscu powinien stawiać oczekiwania odbiorców i widzów, potem dopiero wydawców i producentów
Zasada wolności i odpowiedzialności – wolność mediów to też odpowiedzialność za treść i formę przekazu i wynikłe z tego konsekwencje


Doktryny działania mediów


 Doktryna autorytarna
Doktryna autorytarna opiera się na bezpośredniej i widocznej kontroli mediów przez władzę, dyktatora, monarchę.
Doktryna liberalna – podstawowe założenia nawiązują do podstawowych założeń liberalizmu – wolność opinii, mowy, religii, zgromadzeń. Środki masowego przekazu winny być „rynkiem idei” na którym prawda i dobro zwyciężają, a kłamstwo i zło ponoszą klęskę.

 Doktryna liberalna
Odwołuje się do klasycznego liberalizmu politycznego i ekonomicznego, co przejawia się w przekonaniu, że media są rynkiem idei, na którym prawo i dobro zwyciężają zło. Media działają więc na rzecz społeczeństwa aniżeli przeciwko niemu. Korzenie doktryny sięgają XVIII/XIX w. i wolności słowa. Ta podstawowa idea nawet w państwach demokratycznych jest łamana zgodnie z prawem – np. przy zagrożeniach czy wojnie.

1.        Jakie są korzyści z wolności mediów? Dzięki wolności media:
·         pełnią funkcję nadzorczą nad władzą – patrzą władzy na ręce, komentują władzę. Media to wręcz czwarta władza.
·         Stymulują aktywny system informacji publicznej – przekazują informacje, możemy działać.
·         Wyrażanie różnorodnych poglądów, idei, wierzeń
·         Reprodukcja kultury
Aby media działały w tej doktrynie, muszą być spełnione warunki:
·         Wolność słowa.
·         Kontrola rządu
·         Brak przymusu odbioru – jak ktoś nie chce oglądać, nikt go do tego nie zmusza
·         Jednakowa prawna możliwość dla obywateli swobody odbioru i dostępu do informacji (prawo do komunikowania)
·         Wolność mediów informacyjnych (prawo do informacji).
Zasady profesjonalności. Mówiąc o profesjonalizmie, chodzi o: obiektywizm:
·         brak partyjności Brak partyjności to także nieobecność w związkach zawodowych. Bo to implikuje stronniczość.
·         służenie odbiorcom,

Doktryna liberalna opiera się na różnorodności mediów – to główny element oceny mediów. Im bardziej jest zróżnicowany, tym wyższa ocena. Oznacza to, że:
·         Media powinny odzwierciedlać w strukturze różne społeczne i ekonomiczne nurty w miarę proporcjonalny sposób
·         Media powinny oferować zbliżone szanse dostępu mniejszościom społecznym
·         Media powinny być forum dla różnych punktów widzenia, powinny przedstawiać wypowiedzi, które odpowiadają potrzebom różnych odbiorców
·         Media z założenia zaspokajają potrzeby odbiorców. Kanały tematyczne wymagają od nas jednak nakładów finansowych. Telewizja publiczna powinna zaspokajać nasze potrzeby, tak się nie dzieje. Acz dzięki cyfryzacji się to zmienia.
Doktryna liberalna opiera się wreszcie na Zasadzie Jakości – odnosi się głównie do wypowiedzi informacyjnych i oznacza przedstawianie pełnego i pogłębionego obrazu rzeczywistości, obiektywne, zrównoważone przedstawianie rzeczywistości.

 Doktryna komunistyczna (marksistowsko-leninowska)

Ma w zasadzie charakter historyczny. Postulowała organizację mediów według przyjętych wzorów własności ekonomicznej. Zakładała nierozerwalność między informacją a oceną (czyli zaprzeczenie zasady obiektywności) – każda wypowiedź, szczególnie informacyjna, miała być gotową interpretacją. Miała pokazać właściwą drogę postrzegania rzeczywistości. Dziennikarze mieli być pasem transmisyjnym partii do mas – w takiej formie, by nie było wątpliwości, że ten wzorzec jest słuszny.

  Doktryna odpowiedzialności społecznej.

Wiąże się ona z pracami komisji Hutchinsa z 1947, która dotyczyła pożądanego działania. Wprowadzono pojęcie odpowiedzialności społecznej, która powinna akceptować wolna prasa informacyjna i wszystkie wolne media. Doktryna ta mówi, że media mają zobowiązania społeczne. Tu nie zaprzecza się wolności mediów, acz podkreśla się, że wolność powinna się cechować odpowiedzialnością. Media powinny mieć na uwadze to, że w pewien sposób modyfikują działania społeczne.  Podkreślano, że podawana informacja musi być sprawiedliwa, obiektywna, istotna i prawdziwa. Doktryna ta wprowadzała pojęcie kodeksy etyczne i standardy profesjonalne. Środowiska medialne zaczęły tworzyć swoje własne kodeksy postępowania. Są to zbiory zasad, których nie powinno się łamać. Doktryna ta mówi wprost, że państwo (lub rząd) w pewnych okolicznościach ma prawo do kontroli mediów.
Te 4 doktryny to główne zbiory zasad (i oczekiwań społecznych wobec mediów). Są różne warianty – np. doktryna antypatycznej demokracji, doktryna katolicka.